Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

okropny. Pierwsza myśl, jaką budził obraz tej rany, była: „Tędy uciekła inteligencja!“
— Jeśli to nie jest pułkownik Chabert, musi to być tęgi wiarus! pomyślał Boucard.
— Proszę pana, rzekł Derville, z kim mam zaszczyt?
— Pułkownik Chabert.
— Który?
— Ten, który zginął pod Eylau, odparł starzec.
Słysząc te szczególne słowa, dependent i adwokat wymienili spojrzenie, które znaczyło: — To warjat!
— Proszę pana, dodał pułkownik, pragnąłbym jedynie panu powierzyć tajemnicę swego położenia.
Rzeczą godną uwagi jest nieustraszoność właściwa adwokatom. Czy to nawyk przyjmowania wielu osób, czy głębokie poczucie ochrony jakiej użycza im prawo, czy ufność w swoje posłannictwo, wchodzą oni wszędzie bez żadnej obawy, jak kapłani i lekarze. Derville dał znak Boucardowi, który znikł.
— Proszę pana, rzekł adwokat, w dzień nie rachuję się zbytnio z czasem, ale w nocy minuty są mi drogie. Zatem, niech pan będzie zwięzły i treściwy. Niech pan przystąpi do rzeczy bez kołowań. Ja sam poproszę pana o wyjaśnienia, które mi się wydadzą potrzebne. Mów pan.
Usadowiwszy osobliwego klienta, młody człowiek sam usiadł przy stole, ale, słuchając bacznie nieboszczyka Chabert, przeglądał akta.
— Proszę pana, rzekł zmarły, wiadomo panu może, że ja dowodziłem pułkiem kawalerji pod Eylau. Przyczyniłem się wiele do sukcesu słynnej szarży Murata, która rozstrzygnęła o wygranej. Nieszczęściem dla mnie, śmierć moja jest faktem historycznym, zanotowanym w Zwycięstwach i Podbojach, gdzie ją opisano szczegółowo. Rozłupaliśmy na dwoje trzy szeregi rosyjskie, które, sformowawszy się na nowo, zmusiły nas do tego aby się przebić przez nie z powrotem. W chwili gdy, rozproszywszy Moskali, wracaliśmy do