Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

braźni, która jest powyżej sztuki, jak przyczyna jest powyżej skutku.
Kiedy ta kobieta, która zapomniała o całym świecie, znalazła się o krok od naszej zgrai, Bixiou krzyknął:
— Esterka!
Nieszczęśliwa odwróciła się żywo jak osoba którą wołają, poznała złośliwego ladaco i spuściła głowę niby człowiek oddający ostatnie tchnienie. Rozległ się ostry wybuch śmiechu, i gromadka wsiąkła w tłum niby myszy polne, kiedy, na skraju gościńca kryją się do swoich jam. Jeden Rastignac został, aby się nie wydawało że ucieka przed jarzącem spojrzeniem Lucjana. Mógł tedy podziwiać dwie boleści, jednako głębokie, mimo iż pod osłoną: biedną Drętwę, podciętą niby uderzeniem piorunu, i tajemniczą osobistość w masce, jedyną z gromadki która została w miejscu. Ester, pod którą uginały się kolana, szepnęła coś Lucjanowi: znikł wraz z nią, podtrzymując ją. Rastignac, pogrążony w zadumie, przeprowadził spojrzeniem ładną parę.
— Skąd jej się wziął ten przydomek Drętwy? zagadnął posępny głos, który sięgnął mu do samych wnętrzności, bo dźwięk jego nie był już udany.
— To on... znowu się wymknął... rzekł Rastignac na stronie.
— Milcz albo cię zdławię, odparł człowiek w masce, znów zmienionym głosem. Jestem rad z ciebie, dotrzymałeś słowa; toteż masz więcej niż jedno ramię na swoje usługi. Bądź od tej chwili niemy jak grób; a nim zamilkniesz, odpowiedz na moje pytanie.
— Zatem, stąd, że dziewczyna ta jest tak ponętna, że byłaby wprawiła w odrętwienie cesarza Napoleona: ba, odrętwiłaby kogoś jeszcze trudniejszego do uwiedzenia, ciebie! odparł Rastignac odchodząc.
— Chwila jeszcze, rzekł człowiek w masce. Dowiodę ci, iż, w rzeczywistości, nie widziałeś mnie nigdzie.
Uchylił maski. Rastignac zawahał się chwilę, nie znajdując