Strona:PL Balzac-Ludwik Lambert.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w nas, a nie poza nami; że wznieść się ponad ludzi aby im rozkazywać, jest to, w powiększeniu, rola regenta w szkole, i że ludzie dość silni aby się wzbić aż do linji skąd mogą objąć okiem światy, nie powinni patrzeć pod nogi“.

4 listopad.

„Jestem niezawodnie pochłonięty poważnemi myślami, idę ku pewnym odkryciom, niezwyciężona siła pociąga mnie ku światłu, które wcześnie rozbłysło w ciemnościach mego duchowego życia; ale jak nazwać potęgę, która mi wiąże ręce, zamyka mi usta i ciągnie w kierunku przeciwnym memu powołaniu? Trzeba opuścić Paryż, pożegnać się z bibljotekami, z temi pięknemi ogniskami światła, z uczonymi tak życzliwymi, tak przystępnymi, z tymi młodymi duchami, z którymi sympatyzowałem. Kto mnie odpycha? Przypadek, czy Opatrzność? Dwa pojęcia, zawarte w tych słowach, są nie do pogodzenia. Jeżeli przypadek nie istnieje, trzeba przyjąć fatalizm lub też konieczne współdziałanie rzeczy, poddanych ogólnemu planowi. Czemuż tedy się opierać? Jeżeli człowiek nie jest wolny, co się stanie z rusztowaniem jego ducha? A jeżeli może tworzyć swój los, jeżeli może swoją wolną wolą powstrzymać spełnienie się ogólnego planu, cóż stanie się z Bogiem? Pocom tu przybył? Kiedy się zastanowię, wiem: znajduję w sobie treść do rozwinięcia; ale w takim razie na co posiadam ogromne zdatności bez możności użycia ich? Gdyby moja męka służyła do jakiegoś przykładu, rozumiałbym. Ale nie, cierpię pokątnie. Wynik ten jest równie opatrznościowy, jak los nieznanego kwiatka, umierającego w dziewiczym lesie, gdzie nikt nie poczuł jego zapachu, ani nie zachwycił się jego barwą. Tak samo jak on wydziela daremnie w samotności swoje wonie, tak samo ja rodzę tu na poddaszu myśli, których nikt nie pozna. Wczoraj wieczór jadłem przy