Strona:PL Balzac-Ludwik Lambert.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skały, nie można wciąż dreptać w błocie. Tutaj wszystko tamuje prostolinijny lot ducha, który dąży w przyszłość. Nie bałbym się samego siebie w grocie na pustyni, boję się tutaj. Na pustyni byłbym sam ze sobą bez rozprószenia; tutaj, człowiek doświadcza mnóstwa potrzeb, które go pomniejszają. Kiedy wyszedłeś z domu zadumany, pochłonięty myślą, głos nędzarza ściąga cię na ten świat głodu i pragnienia, żebrząc jałmużny. Trzeba pieniędzy, aby móc się przechadzać. Zmysły, bezustanku nużone błahostkami, nigdy nie znajdują spoczynku. Nerwowa natura poety jest tu bez przerwy narażona na wstrząśnienia; to co powinno być jego chlubą, staje się jego cierpieniem; wyobraźnia jest jego najokrutniejszą nieprzyjaciółką. Tutaj, ranny robotnik, nędzarka w połogu, dziewczyna publiczna która zachoruje, opuszczone dziecko, niedołężny starzec, występki, zbrodnie nawet znajdą starania i opiekę: natomiast dla wynalazcy, dla wszelkiego człowieka który żyje myślą, świat jest bezlitosny. Tutaj wszystko musi dawać wynik bezpośredni, realny; drwią sobie z prób zrazu bezowocnych, które mogą prowadzić do największych odkryć; nie cenią owych głębokich i wytrwałych badań, wymagających długiego natężenia sił. Państwo mogłoby utrzymywać talent, tak jak utrzymuje bagnet; ale wciąż drży, aby inteligentny człowiek nie wywiódł go w pole; jak gdyby można długo udawać genjusz! Ach, wuju, kiedy zniszczono pustelnie i klasztory, wynoszące się u stóp gór, w cieniu zielonych i milczących drzew, czyż nie należało wznieść przybytków dla tych cierpiących dusz, które jedną myślą tworzą postęp narodów, lub przygotowują nowe i płodne poczynania wiedzy?“

20 września.

„Przywiodła mnie tutaj nauka, wiesz o tem; znalazłem tu ludzi naprawdę uczonych, po większej