Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skich. Ostrze tego straszliwego pocisku zadało hrabinie nieuleczalny cios. We Francji umiemy kauteryzować rany, ale nie znamy jeszcze lekarstwa na skutki złośliwego słówka. W chwili gdy wszystkie kobiety spoglądały kolejno na margrabiego i na hrabinę, Fedora byłaby chciała wtrącić go w czeluść jakiej Bastylji, mimo bowiem talentu udawania, rywalki odgadły jej cierpienia. Wreszcie wymknęła się jej ostatnia pociecha. Te rozkoszne słowa: „Jestem najładniejsza!” to wiekuiste zdanie, które koiło wszystkie zgryzoty jej próżnosci, stało się kłamstwem. Z początkiem drugiego aktu, jakaś kobieta zajęła miejsce obok Rafaela, w loży która dotąd była pusta. Cała sala wydała szmer podziwu. To morze twarzy ludzkich poruszyło sie inteligentną falą i wszystkie oczy zwróciły się na nieznajomą. Młodzi i starzy uczynili tak przeciągły zgiełk, że, w chwili podniesienia kurtyny, muzykanci w orkiestrze obrócili się zrazu aby żądać milczenia; ale i oni przyłączyli się do oklasków i powszechnego szmeru. Ożywione rozmowy zawiązały się we wszystkich lożach. Wszystkie kobiety uzbroiły się w lornetki; starzy, odmłodzeni, przecierali rękawiczką szkła. Stopniowo zachwyt uśmierzył się, rozległ się na scenie śpiew, wszystko wróciło do porządku. Wielki świat, zawstydzony iż uległ naturalnemu odruchowi, odzyskał arystokratyczny chłód swoich dwornych manier. Bogacze chcą się nie dziwić niczemu; powinni, od pierwszego rzutu oka, spostrzec w pięknem dziele wadę, która ich zwolni od podziwu: uczucie dobre dla pospólstwa! Mimo to, ten i ów