Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w ten sposób. Aż do tego dnia, świat, jego mrożąca grzeczność i zimne formy rozdzielały nas, nawet w czasie wystawnych obiadów: ale tego dnia byłem u niej tak jakgdybym mieszkał pod jej dachem, posiadałem ją niejako. Moja nieokiełznana wyobraźnia kruszyła zapory, układała wypadki wedle mej ochoty i zanurzała mnie w rozkoszach szczęśliwej miłości. Czując się jej mężem, podziwiałem ją w drobnych zajęciach domowych; rozkoszą było mi patrzeć jak zdejmuje szal i kapelusz. Zostawiła mnie na chwilę samego i wróciła inaczej uczesana, czarująca. To wszystko było dla mnie! W czasie obiadu obsypywała mnie uprzejmościami i rozwijała nieskończony wdzięk w tysiącu rzeczy, które wydają się niczem a które są połową życia. Skorośmy się znaleźli oboje przy dobrym ogniu, w wygodnych fotelach, otoczeni cudami wschodniego zbytku; kiedy ujrzałem tak blisko siebie tę kobietę, której słynna piękność przyprawiała o bicie tyle serc, tę kobietę tak trudną do zdobycia, mówiącą do mnie, rozwijającą dla mnie całą swą zalotność, rozkoszne moje upojenie stało się niemal męką. Na moje nieszczęście przypomniałem sobie ważną sprawę którą miałem załatwić: trzeba mi było spieszyć na schadzkę umówioną wczoraj.
— Co, już? rzekła widząc że biorę kapelusz.
Kocha mnie! Tak myślałem przynajmniej, słysząc jak wymawia te słowa z przeciągłą pieszczotą w głosie. Aby przedłużyć mą ekstazę, byłbym zamienił chętnie dwa lata mego życia za każdą godzinę którejby zechciała mi użyczyć. Szczęście moje urosło o wszyst-