Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nek wojenny. Odtąd mogłem bez obawy walczyć na wdzięk i elegancję z młodymi ludźmi kręcącymi się koło Fedory. Wróciłem do domu, zamknąłem się aby usiąść, spokojnie na pozór, przy okienku; ale w duchu żegnałem na wieki moje dachy, żyjąc przyszłością, dramatyzując moje życie, pijąc wyobraźnią miłość i jej rozkosze. Ach! jakże burzliwe może być istnienie w czterech ścianach poddasza! Dusza ludzka to jest czarodziejka, zmienia słomę w djamenty; pod jej różdżką zaczarowane pałace wykwitają jak kwiaty pod gorącem tchnieniem słońca... Nazajutrz, około południa, Paulina zapukała do moich drzwi i przyniosła mi — zgadnij co? list od Fedory. Hrabina prosiła abym wstąpił po nią do Luksemburgu: mieliśmy wspólnie zwiedzić muzeum i ogród botaniczny.
— Posłaniec czeka na odpowiedź, rzekła po chwili milczenia.
Nabazgrałem spiesznie list z podziękowaniem i oddałem go Paulinie. Zacząłem się ubierać. W chwili gdy, dosyć rad z siebie, kończyłem tualetę, lodowaty dreszcz przebiegł mnie na tę myśl:
— Czy Fedora wybrała się powozem czy pieszo? Czy będzie deszcz, czy pogoda?... Ale, mówiłem sobie, powozem czy pieszo, alboż można kiedy przewidzieć kaprys kobiety? Nie będzie miała pieniędzy, a zechce dać pięć franków jakiemu małemu Sabaudczykowie, zato że mu do twarzy w łachmanach.
Nie miałem złamanego szeląga, a pieniądze miałem podjąć aż wieczór. Och! jak drogo, w krytycznych chwilach młodości, poeta opłaca intelektualną