Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i takcie umacniały mnie szlachetne uczucia, nie zbywało mi również i na prokuratorskich racjach. Nie rozumiem uczciwości pieniężnej bez uczciwości myśli. Oszukać kobietę lub splamić się bankructwem było zawsze dla mnie jedno i to samo. Kochać młodą dziewczynę lub pozwolić się jej kochać, stanowi prawdziwy kontrakt, którego warunki powinny być jasno postawione. Mamy prawo opuścić kobietę która się sprzedaje, ale nie młodą dziewczynę która się oddaje; nie zna bowiem doniosłości swej ofiary. Byłbym tedy zaślubił Paulinę, i popełniłbym szaleństwo. Czyżby to nie znaczyło wydać słodką i niewinną duszę na straszne niedole? Ubóstwo moje przemawiało swoim samolubnym językiem i zawsze kładło swą żelazną rękę między tą dobrą istotą a mną. Przytem, wyznaję ze wstydem, nie pojmuję miłości w nędzy. Może to jest we mnie skażenie wynikłe z owej choroby ludzkiej zwanej cywilizacją; ale kobieta, choćby była tak powabna jak piękna Helena, Galatea Homerowa, nie działa mi zupełnie na zmysły, jeżeli jest bodaj trochę zaniedbana. Ach! niech się święci miłość w jedwabiach, kaszmirach, otoczona cudami zbytku w których jej tak do twarzy, gdyż może i ona sama jest zbytkiem. Lubię miąć w brutalnym uścisku świetne tualety, łamać kwiaty, burzyć zuchwałą ręką wykwintny gmach pachnącej fryzury. Palące oczy, zakryte koronkowym wachlarzem, przez który spojrzenie strzela tak jak płomień rozdziera dym armatni, kuszą mnie fantastycznym powabem. Miłość moja pragnie drabinek z jedwabnego sznura, po którychbym się wspinał w ciszy