Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/035

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

strawy swoim zmysłom lub doczekania nocy targując jakieś dzieła sztuki. Znaczyło to, niejako, skupiać odwagę i prosić o kordjał, jak skazaniec który nie ufa swoim siłom idąc na rusztowanie; ale świadomość bliskiej śmierci wróciła na chwilę młodemu człowiekowi pewność siebie godną księżnej mającej dwóch kochanków: wszedł do handlarza osobliwości swobodnie, z uśmiechem zastygłym na ustach jak uśmiech pijaka. Czyż nie był pijany życiem lub może śmiercią? Niebawem nawiedził go znów ten sam zawrót głowy, wciąż widział przedmioty dziwnie zabarwione lub ożywione lekkim ruchem, którego przyczyny tkwiły niewątpliwie w nieregularnem krążeniu jego krwi, to kipiącej jak wodospad, to spokojnej i mdłej jak letnia woda. Poprosił naturalnym tonem o pokazanie mu magazynów dla zobaczenia czy nie znajdzie się coś coby mu się nadało. Młody chłopiec o świeżej i pyzatej twarzy, o rudej czuprynie nakrytej futrzaną czapeczką, powierzył opiekę nad sklepem starej wieśniaczce, wcieleniu żeńskiego Kalibana, zajętej czyszczeniem pieca, którego cuda zawdzięczały istnienie genjuszowi Bernarda Palissy; poczem rzekł obojętnie do przybysza:
— Proszę, bardzo proszę! Na dole mamy jedynie rzeczy dosyć pospolite; ale, jeżeli raczy pan potrudzić się na pierwsze piętro, będę mógł panu pokazać bardzo piękne mumje kairskie, gliniane wyroby inkrustowane, rzeźbione hebany, prawdziwy renesans, wszystko świeżo przybyłe, rzeczy skończenie piękne.