Przejdź do zawartości

Strona:PL Ballady, Legendy itp.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ty mnie wysłuchaj do końca łaskawie,
Wprost ci opowiem to, co wiem.


XXVII

Gdy w noc Walpurgi, na mioteł krawędzi,
Uriana branek tłum na Blocksberg pędzi,
Albo czarownic zastęp, dyablich cór,
Nie jedna, której szaty wiatr wydyma,
Tu, na polance, nagle się zatrzyma,
U drzew tych ściętych, gdzie się kończy bór.
Z inną znów kozieł, wzięty z konstelacyi
Aldebarana, nie wiem z jakiej racyi,
Kopytem, lecąc, uderzy o pień.
Nieraz, gdy minie owa noc czerwcowa,
Oprze się sennej wiedźmy o pień głowa,
Nim zajrzy w oczy jasny dzień.


XXVIII

Pnia tego ponoć nadpróchniały korzeń
Ma siłę czarów ku nieszczęściu stworzeń
W tę noc, gdy muszki złote idą w tan,
A paproć kwiaty pod nogi ci ściele
Przy nim to rośnie jadowite ziele;
Guślarskich roślin masz tu cały łan
Z drzewa, co smagłe stoi jak gromnica
Opodal, kiedyś będzie szubienica
Kto w ustroń ową swój skieruje krok,