Strona:PL Ballady, Legendy itp.djvu/120

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Śmiał się bezpieczny na dół patrząc z góry
    Na te komiczne karłów kreatury,
    I myślał w duszy: „a niech że was czart!“
    Znowu porywa śmiech go naraz pusty,
    A wtem otwarło niebo, snać, upusty,
    Bo coraz większy deszcz zaczyna lać,
    Grom wciąż rozświeca za gromem obłoki.
    Od śmiechu Sibo, wziąwszy się za boki,
    — „Wina co prędzej,“ woła, „dać!“


    XV

    Dzban z winem przyniósł pazik bladolicy,
    Zabłysnął puhar w świetle błyskawicy
    W ręku magnata. — „Wnoszę toast ten
    „Za zdrowie wasze!“ Nagle się odwrócił
    I pusty puhar szybko w bok odrzucił.
    A wtem grom błysnął. Wszystko, jako sen
    Gdzieś znikło. Zamek drży w posadach cały,
    Drzew zdruzgotanych trzeszczą gdzieś konary,
    Sibo ze strachem wodzi błędny wzrok.
    Gnomów wokoło nigdzie ani znaku;
    Widać jak ciągną po odległym szlaku,
    Gdy grom rozjaśnił naraz mrok.


    XVI

    Sibo truchleje, bowiem mu się zdało,
    Że w głębiach ziemi coś się z niego śmiało,