Oj, nie słońca to promyk jest, luba!
Czarodziejski klucz to szczerozłoty,
Do studzienki wrzuciła go wila
Dobra wila, opiekunka ludzi.
Nikt z śmiertelnych złowić go nie w stanie,
Komu obce jest zaklęcia słowo,
Którem podczas świętojańskiej nocy
Skarby możesz otworzyć ukryte.
Darmo, darmo oko klucz ten śledzi,
Próżno ręka twa po niego sięga,
Wymknie ci się i jak rybka złota,
Lub jak gwiazdka, zanurzy się na dno.
Uderzając o kamień tak jęknie,
Jako wila, gdy ją luby żegna.
Kto wszak odgadł czarodziejskie słowo
I skłoniony nad zwierciadłem wody,
Trzykroć, z wiarą w sercu, go wymówi,
Niewidziane ponoć ujrzy dziwy:
Na te słowo rozstąpi się woda,
We dwa srebrne rozstąpi się wały,
Między niemi wielkie zoczysz wrota,
Ciężkie wrota, z kamienia wykute.
Klucz ów złoty wrota te otwiera
I wnet ujrzysz wielką, wielką salę —
Do niej wiodą schody marmurowe,
Ściany wszystkie są obite złotem,
Strona:PL Ballady, Legendy itp.djvu/104
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.