Strona:PL Ave Maria 018.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chów osunęła się nisko, szala cnoty uniosła się w górę — próżna.
— Straconym jest... — jęknął Heribert — jakoż będę Boga błagał o zmiłowanie, gdy pojrzeć nań nie śmiem... Ach, kto się za mną ujmie, nieszczęsnym zbrodniarzem...
Ze mgły wspomnień dziecięcych... płynął powietrzem dźwięk znajomy; cichy jak szelest opadającego liścia... To matka mówiła litanię...
Martwiejącemi najwyższą trwogą usty wyszeptał:
Ucieczko grzesznych, módl się za nami!
I znowu usłyszał ten sam głos wszechmocny:
— Witaj, córko umiłowana! Z czem przychodzisz? Czy i dziś, czy nawet za tym stokroć potępionym chcesz się wstawiać? Co masz na jego uniewinnienie?
Słodycz słodyczy, głos Królowej aniołów odpowiedział:
— Jeden czyn miłości bliźniego. Użalił się smutku maleńkiej dzieciny, posłużył jej, pocieszył ją i ucałował.
Heribert odważył się spojrzeć.
Panna można stała przy wadze i na szalę zasług położyła... jabłuszko.
Powoli, bardzo powoli zaczęła się szala obniżać... lecz grzechy ciężyły więcej...
— Matko, ratuj! — krzyknął Heribert głosem tak rozdzierającym, że serce najmiłosierniejsze wezbrało litością... Z oczu Marii padła na szalę jedna łza...
Głos Wszechmocy przemówił po raz trzeci:
— Dla ciebie, córko, dla drogocennego okupu, jaki złożyłaś, nie wydaję wyroku potępienia na zmarłego grzesznika. Ze skarbnicy wieczności udzielam mu lat trzydzieści, jako czas przebłagania pokutą srogiego gniewu mojego. Niech dusza powraca do ciała!

Klasztor benedyktynów w Trewirze obchodził stulecie swego założenia. Ze względu