Strona:PL Augustyn Lipiński-Wielebna siostra Teresa od św. Augustyna Karmelitanka Bosa.pdf/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

podobało się Bogu zebrać z tego świata świątobliwą jej matkę; ale zostawał jeszcze ojciec, a ojciec ten, który ją dziwnie kochał.
Zwierzyła się z swych myśli przed sławnym z świątobliwości swym pasterzem, Krzysztofem Beaumont, arcybiskupem paryskim, aby on u króla wyrobił to trudne pozwolenie. Długo arcybiskup wymawiał się, mając za rzecz niepodobną otrzymania takiego pozwolenia; ale gdy królewna ze łzami nalegać nie przestawała, odważył się naostatek i królowi rzecz tę (w oczach świata tak dziką) przedłożył. Ani słuchać król o tem nie chciał i nalegającemu jak najostrożniej arcybiskupowi za ośm dni kazał do siebie powrócić. Powrócił do króla arcybiskup i po długich trudnościach oznajmił królowi, iż jeżeli królewna nie otrzyma pozwolenia tak gorąco żądanego, może ciężko zachorować i umrzeć. Przerażony tem król, łzami się zalał i pozwolenie naostatek dał, mówiąc: Wolę ją widzieć żywą u Karmelitek, aniżeli umarłą w pałacu. Rzecz ta cała w wielkim sekrecie była trzymana.
Od tego czasu, w wielkim smutku król zostawał, a żaden przyczyny domyśleć się nie mógł. Dniem przed wyjazdem do klasztoru królewny, przyszedł król (podług swego zwyczaju) na śniadanie do swych trzech córek, gdzie była jeszcze i ta Ludwika. Starsze dwie siostry widząc króla smutnego, starały się swemi żartami rozweselić; lecz król rozweselenia żadnego nie przyjmując, do rozweselających rzekł: Kto się dziś śmieje, jutro będzie płakał. To się po całym dworze rozniosło, a żaden o przyczynie nie wiedział.
Nazajutrz raniutenko, to jest dnia 13 Września 1770 (mając wtenczas wieku swego lat 34 niespełna) z damą swą pałacową i z dworskiemi wyjechała z Wersalu do miasteczka S. Dyonizego (gdzie się też grzebią królowie i familia królewska) niby chcąc odwiedzić grób matki swojej.