Strona:PL Astor - Podróż na Jowisza.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Przeznaczeniem tych płazów — mówił — jest stanowić warstwę ziemi, na której szlachetniejsze ma powstać życie, a zatem zabijając je, pomagamy tylko naturze.
Każdy wystrzał fuzyi rozlegał się tak silnie w powietrzu, jak huk działa wielkiego kalibru, z powodu wielkiej gęstości atmosfery na Jowiszu; pomimo to jednak oddychali swobodnie, gdyż bliskość gór rozrzedzała powietrze.
Na ziemi widać było ciągle ślady wielkich nóg; czasami podobne one były do stóp dwunoga, może olbrzymiego jakiego ptaka, lub też czworonoga, którego długi ogon zacierał ślady nóg tylnych. Zbliżali się do skalistego, jak mniemali wzgórza, chcąc na niem wypocząć, zatrzymali się, ale jakież było ich zdziwienie, gdy owa skała zaczęła się poruszać; był to poprostu żółw olbrzymich rozmiarów, skorupa jego miała najmniej dwanaście stóp szerokości, osiemnaście długości, a grubą była najmniej na stopę.
— Byłoby czem nakarmić dwadzieścia cztery osób, a zupy możnaby ugotować dla całego, regimentu. Ciekawy jestem, czy ten żółw należy do rodziny Trionyx’ów czy też do tak zwanych skorupiaków dyamentowych...
W tej chwili potwór poruszył się znowu.
— Patrzcie — zawołał Bearwarden — żółw dąży w stronę, gdzie i my zmierzamy, zdarza nam się przejażdżka gratis, korzystajmy z niej.
To mówiąc, rozpędził się i wskoczył na żółwia, wdrapując się na jego grzbiet. Ayrault poszedł za jego przykładem, co też uczynił i Cortlandt, bardzo sprężysty pomimo lat pięćdziesięciu.