Strona:PL Astor - Podróż na Jowisza.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdy księżyc zasłoni gwiazdę, ale widocznem było jeszcze jego odbicie.
— Patrzcie — zawołał Bearwarden; — wszak ten drobiazg ma atmosferę!
Nie było wątpliwości; z pomocą teleskopu podróżni nasi odkryli niebawem lodowatą czapeczkę na jednym z biegunów, następnie rozróżnili oceany, lądy a na nich góry, lasy, rzeki i pola zielone. Widok ten trwał krótką chwilę, wystarczającą jednak na zdjęcie kilku fotografii; Hilda mogła mieć mniej więcej 200 mil średnicy. Pozostawiła nader miłe wrażenie.
— Jakże wytłumaczysz mi ten świat żyjący, podług waszej teoryi objętości i wieku? — zapytał Bearwarden Cortlandta.
— Dwojaka może tu być przyczyna istnienia — odrzekł Cortlandt. — Jeżeli teorya jest sprawiedliwą, jak przypuszczam dotąd, Hilda mogła tu być przeniesioną na ogonie komety z jakiegoś innego systemu słonecznego; dostawszy się na tę linię, pochwyconą została przez nadzwyczaj silny obrót Jowisza, czem dałby się wytlomaczyć jej ruch oryginalny, a zresztą mogła tu być odmłodzoną skutkiem jakiego wypadku. Naprzykład spotkanie się z jakąś inną planetą lub głową przebiegającej komety potrafiło pobudzić ją do nowego życia. Zresztą kometa zdołała zepchnąć dwa jakieś drobniejsze ciała z ich linii rotacyjnej tak, że jedno wpadło na drugie. To wydaje mi się teoryą najprawdopodobniejszą.
Sto lat temu astronom angielski Chambers pisał, że spostrzegł ślady atmosfery otaczającej drobne ciała niebieskie; ale przypuszczano powszechnie, że musiał się pomylić. Jedną z przyczyn, dla której mamy tak