Strona:PL Artur Oppman - Poezje tom I Stare Miasto.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Konsyljarz Barnaba nie szczędzi
Pacjentów od bójki i piwa —
Nim zbada stan person sławetnych,
Sumiennie wprzód majstrom nakiwa.

A potem receptę w lot machnie
Tak prostą, że dziecko spamięta:
„Tres uncias liquoris gulardi…”
„Tres drachmas foenicul, cum menta…”


VII.

Któż oprze się czasu potędze,
Co mędrców i królów w proch zniża!
Konsyljarz Barnaba-Walenty
Z uśmiechem do grobu się zbliża.

Śmierć tyle oglądał już razy
Nad obcych, nad bliskich posłaniem,
Szła niegdyś ku niemu tak piękna:
Z dział hukiem, z kul świstem, z trąb graniem…

O zgonie swym rychłym on nieraz
Z płaczącą gawędzi Brygidą:
„Niech w trumnie pogrzebią mnie lichej,
Za trumną biedacy niech idą.

I napis wyryjcie na grobie,
Gdy usnę już w ziemi tej świętéj:
Tu leży konsyljarz mieszczański,
Dwóch imion: Barnaba-Walenty…”