Strona:PL Antoni Sobański - Cywil w Berlinie.pdf/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

raty kinowe i mikrofony. Oczywiście i dachy i okna, okalających plac gmachów, miały swój komplet publiczności. Jednakże oba końce czworoboku wogóle się nie zapełniły, tak, że nawet ruch kołowy na Unter den Linden nie był ani na chwilę wstrzymany. Gdyby w pogodny letni wieczór zatrzymać ruch spacerujących po Unter den Linden, między Zamkiem a Bramą Brandenburską, — nie stworzyłoby to chyba mniejszego zbiegowiska. Prawda, że na godzinę przed nadejściem pochodu spadł mały deszcz, ale wnet się wypogodziło.
Tłum, wśród którego stoję, nie powitał nawet nadchodzącego pochodu. Jest pogodny, bo niemiecki, bo jest wiosna. Przeważnie każdy mężczyzna jest ze swą niewiastą. Zainteresowanie, odzwierciadlone na twarzach należy do kategorji — letnich. Jedyne okrzyki pochodzą od maszerujących studentów i od tych, którzy jadąc na ciężarówkach, powiewają wielkiemi flagami ze swastyką. Pochód bardzo sprawnie wkracza i rozmieszcza się na środku placu. Stos okrążają i rzucają nań pochodnie; tak powstaje historyczny płomień. Muzyka wciąż gra. Nagle