Strona:PL Antoni Sobański - Cywil w Berlinie.pdf/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W hotelu, gdzie się od lat zatrzymuję, witają mnie wprost serdecznie. Nie. Coś tu nie jest w porządku. Zaraz pierwsze wrażenie syntetyczne — jeżeli terror i ksenofobja istnieją, objawy ich muszą być bardzo skryte i podziemne. Pierwsze pytanie portjera, kasjera, windziarza, czy fryzjera hotelowego, którzy są wszyscy starymi znajomymi, jest jednobrzmiące: „co o nas myślą i mówią zagranicą?“ Pytanie to jest zadane prawie pokornie, a zainteresowanie opinją zagranicy palące i bardzo szczere. Pytanie to zresztą zadawała mi, chyba że bez wyjątku, każda nowo spotkana osoba w Berlinie, choćby ta osoba stała u samego źródła informacyj, jakim jest np. Ministerjum Spraw Zagranicznych. Pewna obawa, którą możnaby ująć w słowa: „Może idziemy zadaleko?“ istnieje prawie u wszystkich; a u najtrzeźwiejszych dochodzi do tego pytanie: „Czy się nie ośmieszamy?“ Moja odpowiedź, że decydująca opinja zagraniczna uważa przewrót w Niemczech za proces, który bynajmniej końca jeszcze nie dobiegł, i że żadna krystalizacja stosunków, jak dotąd, jeszcze nie