Strona:PL Antoni Lange - Malczewski i kilka erotyków.djvu/097

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ZAŁUSKI

Jam jeden z niewielu,
Co czytali ją. Prawdę mówiąc, twoja powieść
Niezbyt mi się podoba. Czego chciałeś dowieść,
Nie rozumiem. I jaka z tej książki wypływa —
Moralitas — to dla mnie rzecz bardzo wątpliwa.
Co za mroki! Uczucia budzisz chorowite —
Ponurość — zniechęcenie — rozpacz — łzy obfite.
Książka ta jest chybiona i bardzo niezdrowa.
Nie na to Bóg dał ludziom szlachetny dar słowa.
By rozum lekceważyć. Wybacz mą otwartość,
Lecz że bardzo szacuję twą wysoką wartość,
Szczerze mówię, co myślę.


ZOFJA

Ależ drogi panie...


MALCZEWSKI

Proszę cię, Zofjo, nie mów nic. Jerzego zdanie
Cenię bardzo. Być może, żem dotychczas błądził.
Nie kocha mnie Apollon, jakem dotąd sądził.


ZAŁUSKI

Mój drogi, ty zbyt dobrze jesteś urodzony,
Aby w książkach drukować takowe androny!
Właśnie też z tej jaskini chcę cię wyswobodzić —
Wiem wszystko. Nie pozwolę ci się wiecznie głodzić.
Gdym widział niegdyś lica twe, oczy twe, usta,
Przysiągłbym, Stanisława że widzę Augusta.