Strona:PL Anton Czechow - 20 opowiadań.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jakub wytężył pamięć, ale — niestety — nie mógł sobie przypomnieć ani dziecka z jasnymi włosami, ani wierzby nad rzeką.
— Przywidziało ci się stara! — rzekł.
Do drzwi zapukano. Na progu stanął pop. Wysłuchał spowiedzi i opatrzył chorą Świętymi Sakramentami...
Marta zaczęła bredzić i o świcie skonała.
Staruszki-sąsiadki ubrały ją pięknie i złożyły do trumny. Jakub sam odczytał psalmy, za grób nic nie zapłacił, bo grabarz cmentarny był jego kmotrem. Czterech chłopów wyniosło trumnę nie za pieniądze, lecz z szacunku dla Jakuba... A za trumną szli żebracy i kaleki. Przechodnie żegnali się pobożnie i ze smutkiem kiwali głowami...
A Jakub cieszył się, że wszystko poszło tak tanio i tak łatwo.
Ostatnie pożegnanie z żoną przeszło też gładko. Poklepał trumnę i rzekł:
— Urzędowa robota!
A gdy wieczorem powrócił do ciemnej, opustoszałej izby, owładnął nim wielki smutek. Głowa go bolała. W skroniach waliło, jak młotem. Nogi się pod nim chwiały, a do zmęczonego mózgu tłoczyły się różne myśli.
I znów pomyślał, że przez całe 50 lat, które przeżył z Martą, nie odezwał się do niej ciepłym słowem, nie pogłaskał jej, nie przytulił... Traktował ją gorzej jak psa. A ona... była dobra dla niego.. Paliła w piecu, chodziła do miasta, a gdy pijany wracał z wesela, ze czcią wieszała na gwoździu jego skrzypce i zdejmowała mu buty, patrząc zalęknionym, pełnym uwielbienia wzrokiem...
Ocknął się z zamyślenia. Do izby wszedł Rotszyld.
— Szukałem was, dziadku. — odezwał się rudy żydek. — Mojżesz Iljicz kazali wam się kłaniać i zaraz przyjść do siebie.
Jakub nie słuchał, łzy dławiły go.
— Idź precz, żydzie! — krzyknął.
— Ny, co znaczy, idź precz? To mój interes, czy pański?