Strona:PL Anton Czechow - 20 opowiadań.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Hm, turecki. To jest pojęcie rozciągłe. Tam jest ustrój konstytucjny. A jakie pan zna dopływy Gangesu?
— Ja uczyłem się według geografii Smirnowa i przepraszam, nauczyłem się nie bardzo dokładnie... Ganges, to taka niby rzeka, co pływa w Indiach... Rzeka ta wlewa się do Oceanu.
— Ja nie o to pana pytam, lecz o to, jakie dopływy ma Ganges? Nie wie pan? A gdzie płynie Araks? I tego pan nie wie? Dziwne... w jakiej gubernii jest Żytomierz?
— Szlak 18, punkt 121!
Fendrykow oblał się zimnym potem. Zamrugał oczyma i tak dziwnie przełknął ślinę i mlasnął wargami, jak gdyby połknął własny język.
— Jak na świętej spowiedzi mówię, panie inspektorze! — bąknął. Sam ojciec protojerej może zaświadczyć... Dwadzieścia jeden lat przesłużyłem i na to mi przyszło... Bóg panu wynagrodzi...
— Dobrze, dajmy pokój geografii. Co pan przygotował z arytmetyki?
— Arytmetykę też nie bardzo... Nawet ojciec protojerej potwierdzi... Do Boga modły wznosić będę... Od samego św. Jana uczę się, uczę i... i nic z tego nie wychodzi... Za stary jestem dla... umysłowości... Niech się pan zmiłuje, panie inspektorze, całe życie wdzięczny będę...
Na rzęsach Fendrykowa ukazały się łzy.
— Służyłem uczciwie, nieskazitelnie... Rok rocznie chodzę do spowiedzi... Nawet ojciec protojerej może zaświadczyć. Błagam o wspaniałomyślność, panie inspektorze!
— Nic pan więc nie przygotował?
— Wszystko przygotowałem, tylko nic jakoś nie pamiętam... Już sześćdziesiątka za pasem, panie inspektorze, jakże tu nauka do głowy? Błagam pana, panie inspektorze!
— Już sobie zamówił nawet czapkę z gwiazdką... — wtrącił protojerej Żmijeżałow i uśmiechnął się.
— Dobrze! Może pan już iść!
Po upływie pół godziny, Fendrykow szedł już razem z nauczycielami do szynku Kuchtina i triumfował. Twarz miał