Strona:PL Anton Czechow - 20 opowiadań.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Poszukam o świcie! — postanowił.
Ranne poszukiwanie dało ten sam rezultat i Smyczkow postanowił znowu poczekać do nadejścia nocy pod mostem.
— Ja ją znajdę! — mruczał, zdejmując cylinder i chwytając się za włosy. — Chociażbym ją miał szukać przez cały rok, znajdę ją! Muszę ją znaleźć!

I teraz jeszcze chłopi, mieszkający w tej okolicy, opowiadają, że w nocy w pobliżu mostka można widzieć jakiegoś nagiego człowieka, obrosłego włosami i w cylindrze...
Z rzadka z pod mostku słychać skrzypienie kontrabasu.




Pani marszałkowa

Corocznie pierwszego lutego, w dniu św. męczennika Tryfona, w majątku wdowy po byłym powiatowym marszałku szlachty, Tryfonie Lwowiczu Zawziatowie, bywa niezwykle gwarnie. W tym to dniu bowiem wdowa po marszałku, Liubow Pietrowna, każe odprawiać nabożeństwo żałobne, a potem zaraz nabożeństwo dziękczynne. Na nabożeństwo zjeżdża cały powiat. Spotkać tam można obecnego marszałka szlachty Chriumowa, prezesa urzędu ziemskiego, Mafutkina, stałego członka Potraszkowa, obu okręgowych sędziów pokoju, dwóch komisarzy ziemskich, lekarza powiatowego, Dworniagina, od którego zalatuje jodoformem, całe obywatelstwo okoliczne i t. p. Zbiera się około pięćdziesięciu osób.
Punktualnie o dwunastej w południe goście, wydłużając w odpowiedni sposób fizjognomie, przedostają się przez wszystkie pokoje do salonu. Na podłodze — dywany, stąpają więc wszyscy bez hałasu, mimo to jednak podniosły nastrój zmusza ich do unoszenia się na palcach i balansowania rękami w czasie chodzenia. W salonie wszystko już jest przygotowane. Staruszek niskiego wzrostu, ojciec Jewmeniusz w wysokim wyliniałym kołpaku, wdziewa czarną kapę. Diakon Konkordiew, czerwony, jak rak i już przebrany, bez szelestu odwraca kartki modlitewnika i wkłada weń zakładki papierowe. W drzwiach,