Przejdź do zawartości

Strona:PL Antologia współczesnych poetów ukraińskich.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I tylko ból piekący w sercu tam
Wypełnił wszystko — w nim cała ma istota;
Jest ból i jest straszliwe: bam! bam-bam!
A łez już niema… Zakrzepła krwi zgryzota,
Zaciera się i mierzchnie wkoło świat, a sam
Ja lecę kędyś, gdzie gra zawieja, słota…
Chcę krzyczeć! łkać! lecz usta się zawarły.
Ona umarła! Nie, to jam umarły.




OLDZE.


Ilekroć słyszę wśród ulicznej wrzawy
Proszący wsparcia głos ubogiej wdowy,
Ilekroć ujrzę wzrok gasnący, łzawy
I biednych sierót nieokryte głowy,

Ilekroć widzę drżące te maleństwa,
Smagane słotą i pogardą sytych:
Jak ogień pieką mnie te łzy męczeństwa,
Ten żal ubogich, głodnych, nieokrytych.

I myślę wówczas: Niezadługo może,
Kiedy przywali mnie zimna mogiła,
I ty — i ty tak wyjdziesz na rozdroże,
Jałmużny prosić, towarzyszko miła!

Ta twarz, co dzisiaj jasnym blaskiem płonie,
Pożółknie niby kwiat w ponure wrześnie;