Przejdź do zawartości

Strona:PL Antologia współczesnych poetów ukraińskich.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przez okna prószy słońca żółty pył
I brzmią, jak trzmiele, brzęki gam.

Zamykam szczelnie okna, marszcząc brwi:
Wszak była cisza temu rok...
Zasłaniam kirem także szklanne drzwi,
By, jak przed rokiem, był tu mrok.

Zamknięty oto na wrzeciądzów spust,
Nie pokój widząc już, lecz grób —
Całunkiem drżącym swych żałobnych ust
Popiołów szukam z twoich stóp.



VI.
SMUTEK UTRATY.

Zgasł w duszy mojej w mrok płonący znicz
I runął w gruzy moich rojeń chram.
Dzierżąc pokutny flagellanta bicz,
Bluźniący życiu, na ruinach łkam.

Lecz jaka skrucha może zmazać grzech,
Żem sam jest sprawcą tych potwornych zgliszcz?
Przecz zwarzył kwiecie me — mój własny dech?
Czy złoto było to, com miał za łyszcz?

Pamiętam chwilę dziwną, — płonną skruch, —
Gdy lęk ostrzegał, że coś tracę snąć...
Ach, smutne dzisiaj serce me i duch,
Że nie mam już się o co bać!