Przejdź do zawartości

Strona:PL Antologia współczesnych poetów ukraińskich.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
NIECH SZCZEBIOCĄ POCAŁUNKI…

Niech szczebiocą pocałunki,
Jak skowronki w rajski czas…
O, nie lękaj się, kochana,
Nikt nie słyszy nas.

Nikt ciekawy nie dociecze,
Jak też to się dzieje tak,
Że na twych jagodach, zimą,
Kraśny kwitnie mak.

Niech ździwieniem zdjęci mówią:
»Coś… jak pobrzęk dzwonków-kul…
Ktoś, zmyliwszy drogę, błądzi
Wśród śniegowych pól…«


MIŁOŚĆ.

O, nie dziw się, że wieczór tak błękitny…
Że wyjdziesz dziś, to przeczuł wieczór ów, —
Dlatego-to ten wieczór aksamitny
Pożyczył barw od kwietnych lnów…

O, nie dziw się, że zewsząd płyną wonie,
Że mdleją bzy, gdy przejdziesz ścieżką tuż, —
Wszak wieczór ci kwiatami wieńczy skronie,
Dla ciebie bukiet wije z róż.