Strona:PL Alighieri Boska komedja 844.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Podobnie duch mój, zdumieniem przejęty,
Nieporuszony wpatrywał się pilnie
I pałał coraz gorętszem pragnieniem;
A owe światło stawało się takiem,
Że niepodobna aby ktoś od niego
Chciał się ku innym odwrócić widokom.
Albowiem dobro — przedmiot naszych chęci —
W niem się jednoczy, i nazewnątrz jego
Wszystko ułomne, co w niem doskonałe.

Teraz, już nawet na to, co wspominam,
Słowa me będą słabsze, niż dziecięcia,
Co jeszcze język zrasza piersi mlekiem;
Nie że rozliczny pozór w sobie miała
Ta jasność żywa, na którą patrzałem,
Bo jest niezmiennie, jaką zawsze była;
Ale, że wzrok mój coraz więcej mocy
Nabierał, patrząc, — obraz ten jedyny,
Ze zmianą we mnie, dla mnie się rozwijał.

Owoż, w głębokiej, a przezornej treści
Górnego światła, ujrzałem trzy kręgi
Trojakiej barwy, a jednakiej miary.
Jeden się zdaje, jako tęcza z tęczy,
Odbił z drugiego; trzeci zdał się ogniem,
Tchnącym z niego i z tamtego razem.[1]
O, jakże słabe, jak mdłe słowa moje
W stosunku myśli, która względem tego,
Co tam widziałem, tak jest niedołężną,

  1. Te trzy kręgi wyrażają Trójcę Świętą: drugi, pochodzący od pierwszego, jest to Syn Boży idący od Ojca; trzeci ognisty, wionący z obu pierwszych — to Duch Sty, pochodzący od Ojca i Syna.