Strona:PL Alighieri Boska komedja 690.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Płomienna gwiazda zbiegła do stóp krzyża
Z jaśniejącego na nim gwiazdozbioru.
Klejnot od wstęgi swej się nie odrywał,
Jeno promiennym tak przeleciał szlakiem.
Jakoby ogień po za alabastrem,
Z takiem uczuciem biegł cień Anchizesa,
Gdy w Elizeum dostrzegł syna swego
(Gdy wierzyć mamy największemu z wieszczy).[1]
— „O sanguis meus! o super infusa
Gratia Dei! sicut tibi, cui
Bis unquam coeli janua reclusa?[2]
Tak owe światło przemówiło do mnie;
Więc baczność całą obróciłem na nie,
Potem ku mojej twarz zwróciłem Pani,
I zadumiony byłem ze stron obu;
W jej bowiem oczach jaśniał uśmiech taki,
Że już, sądziłem, dotknąłem własnemi
Dna mojej Łaski i mojego raju![3]
Wtem duch ów, luby i uchu, i oku,
Do swej przemocy dodał takie rzeczy,
Żem ich nie pojął, — tak mówił głęboko.
A nie dowolnie przede mną się taił,
Lecz z konieczności, bowiem się myśl jego
Nad śmiertelników wznosiła pojęcie.
A gdy łuk jego wrzącego uczucia
Tak już był zwolniał, że i słowa jego
Do pojęć naszych zniżać się poczęły,
Pierwsza rzecz, jaką posłyszałem, była:

  1. To jest: jeżeli wierzyć mamy Wirgiljuszowi, opiewającemu (Aeneid. VI., w. 680 i d.) - jak Anchizes pomknął na spotkanie syna swego Eneasza, kiedy go zajrzał na polach Elizejskich. Płomienna gwiazda obiegająca do stóp krzyża, jest to duch prapradziada naszego Poety, — Cacciaguida.
  2. To jest: „O ty krwi moja, o ty Łasko Boża
    Zbyt hojnie zlana! komuż, jako tobie,
    Dwakroć podwoje rozwarły się nieba?“
    Cacciaguida przemawia do poety w języku łacińskim, który za jego czasów był jeszcze wyłącznie językiem osób wyższej klassy. — Podwoje nieba rozwarte w tej chwili dla wędrującego Poety, miały się jeszcze rozewrzeć dla niego po śmierci.
  3. To jest: Zdało mi się, żem już dosiągł ostatniego szczebla Raju, i że tu jest granica udzielonej mi Łaski.