Strona:PL Alighieri Boska komedja 664.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dwoistym wieńcem obwiły nas wkoło,
I tak zewnętrzny z wewnętrznym się godził.[1]

Gdy razem z tańcem uroczystość cała
Śpiewów i wzajem rzucanych płomieni
Przez one światła miłe i radośne
Dowolnie w jednej wstrzymały się chwili,
(Właśnie jak oczy, posłuszne tej woli,
Co je porusza, razem się zamykać
I razem także podnosić się muszą), —
W łonie jednego ze świateł nowotnych
Głos się oznajmił, a ja się zwracając
Ku miejscu jego, podobny się stałem
Iglicy gdy się do bieguna zwraca,
I tak się ozwał: „Miłość, co mnie krasi,
O drugim wodzu pomówić mi każe,
Który przyczyną jest że i o moim
Tutaj z pochwałą wspominają taką.[2]
Gdzie jeden, słuszna by tam był i drugi,
Bo jak o jedno niegdyś bojowali,
Tak sława obu niechaj razem świeci.

Wojsko Chrystusa, co zbroić na nowo
Przyszło tak drogo, w ślad swojego znaku
Szło opieszałe, zwątpiałe i szczupłe,
Kiedy ów Władca, co panuje wiecznie,
Wspomógł swój zastęp, będący w przygodzie,
Z łaski swej tylko, nie wskutek zasługi,
I, jak się rzekło, posłał swej małżonce

  1. Służebnica Junony — to Irys, czyli tęcza — Starożytni wyobrażali sobie echo w postaci nimfy, zakochanej w Narcyzie.
  2. Tak mówić począł duch Śgo Bonawentury z Bagnoregio (ur. 1212, um. 1265), który był kardynałem, Doktorem kościoła, Jenerałem zakonu Franciszkanów i profesorem Paryzkiego Uniwersytetu, — Śty Bonawentura Franciszkanin, mówić ma o Śtym Domniiku, jakoby wywdzięczając się za to, że Śty Tomasz, Dominikanin, tak gorąco wychwalał Śgo Franciszka (Ob. Pieśń XI.).