Gdy mi twój Karól, Klemencjo piękna,
Rzęcz tę wyjaśnił, powiadał o zdradach,
Których potomstwo jego doznać miało;
Lecz „milcz“ powiedział, „i niech lata płyną,“ —
Więc nic innego objawić nie mogę,
Chyba to tylko, że w ślad waszej krzywdy
Łzy najsłuszniejsze przyjść koniecznie muszą.[1]
A już się dusza tej jasności świętej
Miała ku słońcu, które ją napełnia,
Jako ku dobru, co wszystkiemu starczy.[2] —
O uwiedzione, płoche i bezbożne
Dusze, co serce odwracacie wasze
Od tego dobra goniąc za marnością!...
W tem inna jasność ku mnie się podała,
I roniąc blaski, chęć swoją życzliwą
Przypodobania mi się objawiła.
Utkwione we mnie oczy Beatricze
Lały, jak dawniej, we mnie pewność drogą
Jej przyzwolenia na życzenia moje. —
— O duchu błogi, rzekłem, chciej natychmiast
Strona:PL Alighieri Boska komedja 637.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.
PIEŚŃ DZIEWIĄTA.