Strona:PL Alighieri Boska komedja 576.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Moc tej cięciwy, która strzały swojé,
Kieruje zwykle do błogiego celu.[1]
Wprawdzie — jak często widzieć się to zdarza,
Że forma z myślą mistrza się nie godzi,
Bo na odpowiedź materja jest głucha;
Tak też istota, choć tamtędy gnana,
Jeżeli możność zbaczania posiada,
Nieraz od tego uchyla się biegu,
Ilekroć tylko pęd jej początkowy
Zwodnicza roskosz nawróci ku ziemi:
Tak ogień z chmury na dół spadać może.[2]
Nie masz się tedy dziwić, jako mniemam,
Wznoszeniu swemu, równie jak i temu
Że potok z góry do stóp jej upada.
Byłoby dziwnem, gdybyś uwolniony
Od wszelkich zawad, zasiadł tam na dole,
Jakby do ziemi przylgnął ogień żywy.[3]
Potem znów oczy zwróciła ku niebu.




Objaśnienia.

1. Poeta, wyrażając się przenośnie, chce powiedzieć, że dotąd dość mu było pomocy Muz, które miały siedlisko swoje na jednym ze szczytów Parnasu (Cyteronie); ale teraz przystępując do opiewania cudów widzianych w Raju, potrzeba mu jeszcze pomocy samego Feba, czyli Appolina, którego przybytkiem był drugi szczyt Parnasu (Helikon).

  1. Instynkt zwykle dobrze kieruje istoty nim obdarzone.
  2. Istoty mające wolną wolę zbaczać mogą ze wskazanej drogi.
  3. Dante wznosił się ku niebu, wolny już od ziemskich namiętności i z grzechów oczyszczony.