Strona:PL Alighieri Boska komedja 506.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
PIEŚŃ
DWUDZIESTA SIÓDMA.

Słońce tak właśnie stało w owej chwili,
Jako gdy ciska pierwsze swe promienie
Tam gdzie krew swoją twórca jego przelał,
Gdy Ebro spada pod zenitem Wagi,
I kiedy nurty Gangesu rozpala
Skwar południowy; — więc dzień już odchodził,
Gdy się nam Anioł ukazał radośny.[1]
Stał zewnątrz ognia na brzegu i śpiewał:
Błogosławieni są czystego serca!“
Głosem daleko dźwięczniejszym niż nasze;[2]
A potem do nas, gdyśmy się zbliżyli,
Rzecze: „Niewolno iść dalej nikomu,
O dusze święte, jeśli kogo pierwej
Nie ugryzł ogień; wnidźcie więc do niego
I na głos ztamtąd nie bądźcie głuchymi.[3]
Gdym to posłyszał, stanąłem jak człowiek,
Którego żywcem w dół grobowy kładą.
Twarz na złożone wyciągnąłem dłonie,
I patrząc w ogień, żywom wyobrażał

  1. To jest: słońce wschodziło w Jeruzalem, kiedy północ, z konstellacją Wagi na zenicie, rozciągała się nad Ebro w Hiszpanji, kiedy południe było w Indji nad Gangesem, a na górze Czyśca, która jest przeciwległą Jerozolimie, słońce miało się ku zachodowi (Ob. Pieśni II. Czyśca).
  2. Beati mundo corde (Ew. Mat. R. V. w. 8).
  3. Anioł przestrzega Poetów, ażeby wszedłszy do ognia dawali baczność na głos, który się rozlegać będzie z tamtej strony płomienistego szlaku.