Strona:PL Alighieri Boska komedja 447.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ktoś z takim jękiem zawołał przed nami,
Jako niewiasta w porodzenia chwili;
I znowu potem: „Byłaś tak ubogą,
Ile możemy wnosić z tej gospody,
W której złożyłaś brzemie swoje święte!“[1]
Następniem słyszał: „O zacny Fabrycy!
Wolałeś raczej ubóstwo przy cnocie,
Niżli bogactwo wielkie przy występku![2]
Te słowa tyle przyjemne mi były,
Żem pomknął naprzód, chcąc powziąć wiadomość
O duchu, który zdał się je wydawać.
On głosił jeszcze o szczodrobliwości,
Jaką Mikołaj dziewczętom okazał,
Aby ich młodość zachował dla cnoty.[3]
— O duszo, rzekłem, co tak pięknie mówisz
Powiedz, kim byłaś, czemu sama tylko
Te zasłużone powtarzasz pochwały?
Nie będą słowa twoje bez nagrody,
Jeżeli wrócę kończyć drogę krótką
Żywota, który ku swym kresom leci.
— „Powiem ci, odrzekł, że nie ztamtąd czekam
Pomocy jakiej, lecz że tyle łaski
Przed śmiercią jeszcze promienieje w tobie.[4]
Byłem korzeniem niegodnej rośliny,
Co chrześcjański świat zagłusza cały,
Że się zeń rzadko dobry owoc zbiera.
Lecz gdyby mogły Gent, Lugdun i Bruga
Prędkoby nad nią uczyniły zemstę,

  1. Następują przykłady cnót, przeciwnych łakomstwu i chciwości: zamiłowania ubóstwa, pogardy dóbr ziemskich i szczodrobliwości.
  2. Glośnem jest imie Fabrycjusza dla tego szczególnie, że odrzucił wielkie skarby, które mu Pyrrus, nieprzyjaciel Rzymian, ofiarował, gdyby się był zgodził zdradzić sprawę ojczyzny swojej.
  3. Święty Mikołaj, biskup Mirski, dowiedziawszy się, że jakiś człowiek, ostateczną przyciśniony nędzą, zamyślał trzy córki swoje, już dorosłe dziewczęta, puścić na nierząd, w nocy, pokryjomu, wrzucił przez okno do mieszkania tego człowieka tyle pieniędzy, ile było potrzeba do uczciwego wyposażenia dziewcząt, iż wkrótce za mąż powychodziły. — (Joannes Diaconus, Vita Sti Nicolai.)
  4. Duch tego, który odpowiada Dantemu, jest to duch Hugona Kapeta, hrabiego Paryża (Comte de Paris), którego syn tegoż imienia (Hugues Capet) był pierwszym królem z dynastji Capetyngów, panującej we Francyi od r. 987 aż do końca XVIII. wieku. Niechęć, jaką poeta miał do Francji i jej panujących, kładzie on w usta założyciela dynastii; cała mowa jego tchnie oburzeniem i ironją.