Strona:PL Alighieri Boska komedja 372.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie racz doświadczać z wrogiem jej odwiecznym,
Lecz zbaw od tego, który ją tak ściga. —
Ostatnią prośbę niesiem, Panie miły,
Już nie za siebie — bo nam nie potrzebna —
Lecz za tych, którzy zostali za nami.[1]

Tak owe cienie, o szczęśliwą drogę
Razem dla siebie i dla nas proszące,
Pod ciężarami szły takiemi właśnie,
O jakich nieraz marzy się nam we śnie;
A udręczone różnie i znużone,
Wszystkie szły wkoło pierwszego tarasu,
By się oczyścić od ciemności świata. —
Jeśli tam za nas tak się modlą zawsze,
Jak tu się modlić, działać za nich winni
Ci, których wola ma zasadę dobrą?
Bo im się pomoc należy do zmycia
Plam ztąd wniesionych, by lekkie i czyste
Wyniść ztąd mogły pod gwiazdziste koła. —

— „O, niech wam prawda i litość coprędzej
Ulżą ciężaru, abyście na skrzydle
Podnieść się mogli, jak życzycie sobie! —
Wskażcie nam kędy jest najkrótsza droga
Na wyższe stopnie; a gdy jest przejść kilka, —
Powiedzcie które z nich jest najmniej przykre.
Ten bowiem, który ze mną tutaj idzie,
Ciężarem ciała z Adama odziany,

  1. Dusze w Czyścu zostające, wolne już od pokusy i grzechu, ostatnie słowa modlitwy Pańskiej: i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego, wnoszą do Boga nie za siebie, lecz za żyjących.