Strona:PL Alighieri Boska komedja 368.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pokory takiej rozpatrując wzory,
Tyle nam drogie przez mistrza swojego,
— „Patrz! oto ztamtąd, powolnemi kroki —
Szepnął Poeta — mnogi lud się zbliża,
Który na wyższe skieruje nas stopnie.[1]
Więc oczy moje, choć pilnie patrzały,
Żądne wszelako rzecz oglądać nową,
Do Wodza mego zwróciły się chyżo.
Nie chciałbym wcale, czytelniku miły,
Abyś dobrego zrzekał się zamiaru,
Kiedy posłyszysz jak tu, z woli Boga,
Dług się wypłaca: na formę katuszy
Nie zważaj wcale, a myśl o następstwie:
Pomyśl i rozważ, że w najgorszym razie,
Wielkiego sądu ona nie przekroczy.
Rzekłem: o Mistrzu! To co widzę niby
Że ku nam dąży, — nie ludzie to, zda się,
I co to? — nie wiem; tak mi wzrok majaczy.
A on mi na to: „Ciężki stan katuszy
Tak ich do ziemi gniecie, że z początku
I ja musiałem wytężać me oczy.
Ale spójrz bacznie i rozprostuj wzrokiem
Tych co się wleką pod tymi głazami; —
Możesz już dojrzeć, jak się oni dręczą.“
Dumni Chrześcjanie! nędznicy nieszczęśni,
Co niedołężni w umysłowym wzroku,
Ufacie tylko wstecznym krokom waszym, —
Czyż nie widzicie żeśmy gąsiennice,

  1. Są to dusze, gładzące w tem miejscu Czyśca, grzech Pychy, przez męki ściśle zastosowane do ich winy.