Strona:PL Alighieri Boska komedja 261.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
PIEŚŃ TRZYDZIESTA DRUGA.

Gdybym miał twarde i chrapliwe rymy,
Jakieby nędznej tej przystały norze,
Nad którą ciężą wszystkie inne skały,
Możebym zdołał z myśli mej wycisnąć
Obfitsze soki; ale że ich niemam,
Nie bez obawy odważam się mówić.[1]
Opisać bowiem dno całego świata,
To nie igraszka, i nie rzecz języka:
Co ledwie jeszcze jąka: mama, baba,[2]
Oby niewiasty, które Amfjona
Wsparły, gdy murem opasywał Teby,
Raczyły także wspierać wiersze moje,
Aby się z treścią nie waśniły słowa.[3]
O ty, nad wszystkie najpodlejsza czerni,
Co siedzisz w miejscu, o którem tak ciężko
Mówić przychodzi, lepiej ci by było
Być stadem owiec albo kóz na świecie!
Gdyśmy już stali na dnie ciemnej studni,
Niżej daleko niż stopy olbrzyma,
A jam podziwiał jeszcze mur wysoki,
Wtem posłyszałem: „Baczność a ostrożnie

  1. T.j. gdybym miał zdolność wysłowić szkaradę i zgrozę ostatniego piekieł koła, nad którem piętrzą się i ciężą wszystkie inne koła piekielne.
  2. Ostatnie Piekieł koło, mieszcząc się w środku ziemi, jest razem środkiem całego świata, według systematu Ptolo-
  3. Poeta wzywa muz, które niegdyś dotyla sprzyjały Amfionowi, że kiedy budował Teby, na głos lutni jego, skały Cyteronu z miejsc swoich się zruszyły i same składały się w mury, któremi opasało się miasto.