Jak w onej porze młodziuchnego roku,
Gdy słońce włosy zanurza w Wodniku,
A noc połowie dnia wyrównać zdąża,[1]
Szron jeszcze czasem rysuje na ziemi
Obraz łudzący swej siostrzycy białej,
Choć mało trwały jest hart rylca jego;[2]
Wieśniak naonczas z zapasów wyzuty
Wstaje i patrzy, a widząc, że całe
Bieli się pole, po biodrach się bije.
Wraca do izby, tuła się i żali,
I niewie biedak, co ma począć z sobą;
Znów zasię wyjrzy, a widząc że cały
W niewielu chwilach, świat oblicze zmienił.
Odzyska ufność, bierze kij pastuszy
I bydło swoje wypędza na paszę; —
Tak właśnie Mistrz mój napełnił mnie trwogą,
Kiedym go ujrzał z zasępionem czołem,
I również prędko złożył plastr na ranę.
Bo gdyśmy przyszli nad most zawalony,
Wnet Wódz mój dobry, wzrok na mnie obrócił
Strona:PL Alighieri Boska komedja 190.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.
PIEŚŃ
DWUDZIESTA CZWARTA.