Strona:PL Alighieri Boska komedja 177.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Jeżeli chcecie widzieć, albo słyszeć,
Czy to Lombardów, czy też Toskańczyków,
Mogę ich tutaj sprowadzić, niech tylko
Przeklęte szpony oddalą się nieco,
Żeby się oni ich pomsty niebali.
Ja zaś usiadłszy na tem samem miejscu
Siedmiu wam stawię za siebie jednego,
Niech tylko świsnę, jak zwykliśmy robić,
Kiedy z nas który wyjrzeć się ośmiela.“
Cagnazzo na to podniósł pysk do góry
I rzekł, kiwając głową: „Czy słyszycie
Jaki on wybieg zmyślił, by w dół skoczyć?“
A on w wybiegi niezmiernie bogaty,
Odrzekł. „O prawda! jestem nazbyt chytry,
Kiedy chcę jeszcze na większe męczarnie
Narazić dla was moich towarzyszy.“ —
Wytrzymać tedy nie mógł Alichino,
I przeciw zdaniu innych się odzywa:
Jeśli w dół spadniesz — nie w galop za tobą,
Ale skrzydłami uderzę nad smołą. —
Zejdziem z tej góry, a brzeg ten niech będzie
Tarczą dla ciebie, bo widzieć mi chce się,
Czy jeden ważysz, od nas wszystkich więcej.“
O czytelniku! masz posłyszeć jeszcze
Nową igraszkę. — Każdy z djabłów potem
W przeciwną stronę odwrócił swe oczy.
Ten zaś najpierwej, który był najmocniej
Przeciwny temu, co się zrobić miało.