Strona:PL Alighieri Boska komedja 060.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— „Flegias, Flegias![1] Pan mój się odzywa,
Na ten raz wcale próżne krzyki twoje:
Tyle nas tylko będziesz miał w swej mocy,
Póki przepłyniem to ohydne błoto.“ —
Jak ten, co słysząc, że go napotkały
Wielkie zawody, wewnętrznie się gryzie,
Tak gniew swój Flegias stłumił w samym sobie.
A wódz mój wstąpił do łodzi i kazał
Bym schodził za nim; a gdym wszedł do wnętrza,
Wtenczas dopiero łódź ciężar uczuła.[2]
Zaledwie oba stanęliśmy w nawie,
Wnet pierś jej stara pomknęła przez wody,
Prując je głębiej niż zwykła z innymi. —
Gdyśmy po martwem żeglowali bagnie,
Nagle przedemną widmo pełne błota
Staje i rzecze: „Ktoś ty, co przed czasem
Przychodzisz tutaj?“ A ja mu odrzekłem:
Jeśli tu wchodzę, przecież nie zostaję.
Lecz ty kto jesteś? czemuś tak ohydny?
— „Widzisz, odpowie, jeden z tych co płaczą!“
A ja mu na to: w jękach i rozpaczy
Zostawaj wiecznie, ty duchu przeklęty;
Znam cię, chociażeś cały tak zbłocony.[3]
A on ku łodzi ściągnął ręce obie,
Lecz Mistrz przezorny odpychając rzecze:
„Precz ztąd, przeklęty, wraz z innemi psami!“
Objąwszy potem szyję mą w ramiona,
Twarz ucałował i tak się odzywa:

  1. Przewoźnikiem na wodach Styksu Dante chce mieć Flegiasa, osobę znaną w mythologii greckiej. był to syn Marsa, król Lapitów, który miał dwoje dzieci: bezbożnego Ixiona i piękną Karonissę. Kiedy Apollo zhańbił Koronissę, Flegias, uniesiony gniewem, spalił świątynię tego boga i za to zuchwalstwo został wtrącony do piekła. Tu Flegias zjawia się jako postać uosabiająca razem zapalczywość i bezbożność: przewozi on dusze idące z koła gdzie się dręczą złośnicy, do grodu Dite — siedliska bezbożnych.
  2. Poeta chce dać do zrozumienia że łódź Flegiasa zwykle przewożąca cienie, nie mające wagi, pod nim jako człowiekiem żywym głębiej się nieco zanurzyła.
  3. Jest to duch Filipa Argenti ze znakomitego rodu Caviciuli Adimari. Był to człowiek niezmiernie możny i bogaty, a tak zapalczywy w gniewie, że najmniejsza rzecz unosiła go do wściekłości. Dante rzuca nań nielitościwe przeklęctwo — mszcząc się zapewne za to, że Filip Argenti był jednym z najzaciętszych nieprzyjaciół poety, i najmocniej sprzeciwiał się powrotowi jego do Florencyi, kiedy wskutek przewagi przeciwnego stronnictwa, został z niej wygnanym.