Rozważ, jak wchodzisz? w kim ufność pokładasz?
Szerokie wnijście niech cię nie uwodzi!“[1]
A Mistrz mu na to: „Do czego te wrzaski?
Nie wstrzymuj jego w drodze nakazanej
Losów wyrokiem; bo tak chcą tam, kędy
Co chcą, to mogą, — o więcej nie pytaj.“ —[2]
Wtem zasłyszałem dusz żałośne jęki:
Stanąłem w miejscu, kędy płacz bez końca
Serce rozdzierał, światło oniemiało,
I kędy wciąż się wycie rozlegało,
Jak wycie morza miotanego burzą,
Gdy na niem sprzeczne walczą z sobą wiatry. —
Piekielna burza, co nie zna wytchnienia,
Gwałtownym wirem złe duchy unosi,
Kręci i chłosta, i ustawnie dręczy.
A gdy je niesie nad przepaści tonią,
Miotają wrzaski i skargi, i łkania,
I srodze bluźnią przeciw bożej mocy.
I zrozumiałem, że na taką mękę
Skazani byli grzesznicy cieleśni,
Którzy poddali rozum zmysłów żądzy.
Jako w jesieni gęste szpaków stada
Latają błędne w tę i ową stronę,
Podobnie wicher złemi duchy miota
Wlewo i wprawo, i nadół i wgórę, —
I nie masz dla nich ulgi ni wytchnienia,
Ani nadzieji mniej boleśnej kary! —
A jak żórawie, długim ciągnąc sznurem
Strona:PL Alighieri Boska komedja 038.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.