Strona:PL Alfred de Musset - Poezye (tłum. Londyński).pdf/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zapasy długo trwały. Niekiedy chybiano,
To znowu ciosy trafne z lichwą odpłacano.
Wnet żelazne nabiodrki zalały się łzami —
Znak, że już we krwi broczą obaj pod zbrojami.
Don Paez, widząc nareszcie, że nie tędy droga,
By zmusić do karności zaciętego wroga: —
„Broń się — rzecze — mój zuchu, niech ci Bóg przebaczy!“
Cios był wprawdzie chybiony, lecz pchnięcie coś znaczy,
A pchnięcie miało właśnie taki skutek sprawić,
By przeciwnika szyi i głowy pozbawić.
Etur, choć nie bez trudu, dość gładko się broni,
Lecz w fałszywym wysiłku miecz wypadł mu z dłoni.
Wtedy, jeden drugiego w swe objęcia chwyta,
Tak, jak się po podróży przyjaciela wita.
O dolo i niedolo! Dwóch takich siłaczy,
Że jeden dla drugiego tyle co nic znaczy,
Połączyli w uścisku jedno z drugiém ciało
I ledwie dla serc bicia miejsca się zostało.
Przerażający uścisk! Każdy chce żyć tyle,
By mógł przeciwnikowi skrócić życia chwile;
Jeden patrzy w drugiego, a gdy traci ducha,
Zmuszając do chrapania, sam chrapem wybucha.
Tutaj to dróg bezpiecznych dla serca szukają:
Ręce miały żelazo, usta zęby mają.
Przerażający uścisk! On stał się mogiłą
Dla młodszego. Ten nagle zbladł jak śmierć. Myślano,
Gdy go ku drzwiom pociągnąć z pola bitwy chciano,
Że się nie da rozłączyć, bodaj wielką siłą,
Tego trupa z zabójcą zbitych w jedną masę.
Tak to zakończył żywot Etur de Guadasse.
R. 1829.