Strona:PL Alfred de Musset - Poezye (tłum. Londyński).pdf/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XXVII.

Teraz się pyta łzawemi oczyma,
Dlaczego serce wzdycha, choć żądz niéma?
Aniołem stróżem chce być wśród pieszczoty.
Do snu kochankę tuląc, lirę trzyma,
Do uśmiechniętych niesie kielich złoty,
By czerpać szczęście pośród ich pustoty.

XVIII.

Teraz, pod niebem Francyi, piękny, młody,
W dwudziestym roku jak Krezus bogaty,
Z nadzieją biegnie na łono przyrody.
Kochany kocha, otwarty jak kwiaty,
Pełen słodyczy i pełen pogody,
Sama niewinność wśród anielskiéj szaty.

XXIX.

Czyliż możecie zgadnąć bez zawodu,
Jaki los niebo temu dziecku dało?
Miłość, go wabiąc, przyrzeka być stałą,
Los myśli o nim, — poezya za młodu,
Z uśmiechem leje ambrozję nań białą,
Na włosy, słodsze, jaśniejsze od miodu.

XXX.

To jego pałac, niewolnicy, sioła,
Góra, las, rzeka — wszystko dookoła,
Słuchając echa, imię jego wtórzy.
Jego ten klasztor, ta wieś jemu służy,
Gdziekolwiek idzie, spotyka anioła,
Co nim bezpiecznie kieruje w podróży.