Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XIII.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I radośnie mruczał sobie:
„Hajże! Hajże! To mi gracz!
„Nie ujdziesz bratku, nie ujdziesz!
„Stracisz skoki, pójdziesz w troki...
„Ależ bo to diabli gracz!“
Tymczasem z miękiej uprawki
Zając twardej dopadł drogi,
Jakby kula naprzód mknie...
Strzałka doszła... tuż... tuż za nim
Już w turzycę z tyłu dmie...
Już i osmyk zębem tyka...
Ale coś to trwa za długo...
Pan już nawet zaczął kląć.
A w tem... coś przy nim zadudni,
Pędem wichru mija konia
Obcy, piękny, czarny chart.
Cześnik skręcił nań bachmata
Pod podkowy chciał go wziąć
Lecz wichrem pędził chart czarny,
Dobiegł Strzałkę, ba wyrzucił,
Zającowi obrot dał;
I w tarniach, które pagórkiem
Rozciągnęły rzadkie krzaki
Wraz z zającem nagle znikł...
Cześnikowi ciemno w oczach
A śród serca jakby mróz.
Gdy dopadł wzgórza i spojrzał,
Strzałka stała wpół skośniała,
Już jej legnąć brakło sił;
A dalej trochę za rowem
Pod kępiną sitowiny
Leżał zając, na nim chart,