Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XI.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

więzy dożywotnie włożone na człowieka, za to, że z własnéj woli wstąpiwszy w szeregi, zasłużył stopień oficera, są nie do pojęcia. Jest to nawet bezskuteczném nadużyciem władzy.
Był także na śmierć skazany Kajetan Horodyski, otrzymał jednak ułaskawienie, ale na miejscu exekucyi. Wzruszenie wtenczas doznane spowodowało późniéj obłąkanie, w którém życia dokonał. Żona jego z domu Krasińska, zaślubiła potém mego brata Juliana i wkrótce owdowiała powtórnie. Dziwném na tym świecie zjawiskiem, jéj dusza, w którą los przez pół wieku sączył najzjadliwsze gorycze, nie zachowała ich ani kropli. Żyje tylko dla drugich, niezmordowana w użyczaniu pomocy, nie pojmuje nawet, aby to mogło być zaletą. Za tyle cnoty a tak skromnéj, a tak cichéj, tak plennéj, Bóg tylko jeden może mieć w ręku stosowną nagrodę.
Co spotkało Horodyskiego mogło było i mnie spotkać w moim balowym kapeluszu, wszystkich nas bowiem łączących się z Wojskiem Polskiem uważano za powstańców i jako takich karać miano przedsięwziecie. Ale któż o tém myślał?! A ja najmniéj między Rozwadowem a Sandomierzem.
Jednego poranku, Nie pił Zefir rosę z rumianku, jak powiada Pajgert, ale ja, Pan Fredro, strudzony pierwszą bezsenną nocą na wózku, folgowałem w obrazach bojów, sławy, wolności i niepodległości Ojczyzny, które myśl wywijała z nieskończonego kłębka. Cisza lasów otaczająca mnie w koło i ruch kuryerskiego pośpiechu dwóch szkap brnących w piasku ululały nareszcie wrzące moje nadzieje w spokojny i głęboki sen szesnastoletniego młodzieńca. Sparłem głowę na