Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A ku temu dobrą drogę
Ja ci tylko wskazać mogę;
Ale hardość rzuć za siebie
A najwięcej weź pokory;
Pierwszą odszukasz w potrzebie,
Drugą zrzucisz każdej pory.
I ukłonów weź tysiące
I umizgów jakie krocie,
I obietnic dwa miliony
A twe słowa błagające
Jak na wartkim kołowrocie
W kłąb się zwiną upragniony.

Osioł.

Ja dla siebie wiele zrobię,
Bylem wiedział o sposobie.

Lis.

Trzeba zwiedzać cudze progi,
Duszę, ciało słać pod nogi,
O zaletne prosić słowo.

Osioł.

Zniżać karku, kiwać głową,
Aż się w dwoje gną kolana,
W tem ja mistrzem, to rzecz znana;
Ale przed kim, to zagadka?

Lis.

Bądź u Capa, Łania gładka
Ma dla niego względów wiele,
A dla Łani Jeleń stary
W uległości nie zna miary;
On ci znowu wstęp uściele