Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Pan Benet.

Głupcy!.. wszyscy!..

Zdzisław.

Głupia zgoda...

Pan Benet (zawsze przed siebie).

Benetowie!..

Zdzisław.

Która splata
Jednych korzyść, drugich strata...

Pan Benet.

Głupcy! głupcy!.. Koniec świata
(p. k. m.) Z nim rozmawiać czasu szkoda. (dzwoni)
(Do Stefana biorąc go na stronę.)
Na koń!.. pędź czwałem Stefanie
Wstrzymaj, ostrzeż mego brata
Że tu Zdzisława zastanie.
(Słychać dzwonki i trzask z bicza.)

Stefan.

O!..

Pan Benet.

Co?

Stefan.

To oni. (wychodzi)

Pan Benet.

Oni! (siada osłabiony) Koniec świata.
(Zrywa się i staje przed Zdzisławem.)
Zdzisławie, masz do wyboru:
Albo jak człowiek honoru
Szanuj spokojność rodziny,
Albo trucizną gadziny
Zatruj stryja serce prawe