Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Rejent.

Synu!

Wacław.

Ostre noże
Topisz w sercu syna twego.

Rejent.

Niema złego bez dobrego.

Wacław.

Zmień twój rozkaz.

Rejent.

Być nie może.

Wacław (rzucając się do nóg).

Ach, litości!

Rejent.

Tę zyskałeś!
Patrz, ja płaczę.

Wacław (wstając).

Mieć nadzieję? —

Rejent.

Nie, serdeńko, być nie może.

Wacław.

Ja z rozpaczy oszaleję.

Rejent.

Patrz, ja płaczę... ani słowa! —
Cnota, synu, jest budowa,
Jestto ziarno, którą sieję...

(Wacław odchodzi)

(po krótkiém milczeniu)
Jeszcze diable młoda głowa.