Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IX.djvu/241

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.
    Józef.

    Panie bracie, chodźmy ztąd.

    Michał.

    Zemsta! i to klucz zapewne.

    Józef.

    Panie bracie, chodźmy ztąd.

    Michał (otwierając szafę).

    Mateusz!

    Józef.

    Mateusz!

    Michał.

    Ty, tu! ty zwodzicielu! zdrajco!

    Mateusz.

    Zaraz, zaraz... ja chciałem złapać Fikalskiego.

    Michał.

    W szafie?

    Mateusz.

    Nie, ale Justysia... bo widzicie... tylko powoli...

    Michał.

    Język ci się w trąbkę zwija.

    Mateusz.

    Justysia mi powiedziała..

    Michał.

    Justysia, z którą ty drzesz się nieustannie. Bez pardonu!

    Mateusz.

    Ależ posłuchaj przecie.

    Michał.

    Ani słowa! Chodź... tu! Józefie, nakryj szklanki fartuchem. To trucizna. Wybieraj. Pij!