Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
AKT IV.


SCENA I.
Wiktor, Ludmir.
(Wiktor rysuje, Ludmir chodzi zamyślony wzdłuż sceny)
Wiktor.

Przyznajże ex-Sułtanie, a Rzeczywisty Tajny Radco szaleństwa, iż jestem jeden z najpoczciwszych, z najłagodniejszych ludzi. — Zasłużyłeś na mój gniew, ogromnie zasłużyłeś, a ja dla ciebie pracuję. — (no stronie) Ale ci odpłacę, (po krótkiém milczeniu, oglądając się) Cóż tak rozmyślasz?

Ludmir (patrząc na rysunek Wiktora).

Nie — Jowialski nie udał ci się zupełnie — niema tego uśmiechu rozlanego po całéj twarzy — każdy zmarszczek u niego powiada, że ze śmiechu powstał.

Wiktor (zawsze rysując)

Ale pozwólże mój kochany — pierwéj przecie trzeba głowę zrobić, a potém włosy; pierwéj nos, a potém krostę na nosie — jeżeli notabene krosta jest, sine qua non.

Ludmir.

I pani Jowialska nie dość wyprostowana.

Wiktor.

Jeszcze włos, a w tył się wywróci.