Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Gustaw (sam).

Dobry Stryjaszku, radość ciebie czeka,
Lecz mego planu jeszcze ci nie zwierzę,
Bo kto się kocha, rozsądnego człeka
Za powiernika niech nigdy nie bierze.
Radzi się — przyzna, że najświętsza rada,
Ale tak zrobi, jak jemu wypada.





SCENA II.
Gustaw, Albin.
Gustaw.

Co? dobrym radca i przyjaciel szczery?

Albin.

Dzięki, Gustawie, za twoje rozkazy,
Spojrzała na mnie już dwanaście razy.

Gustaw.

A westchnęła sześć.

Albin.

O, nie, tylko cztery.

Gustaw.

I to dość na tę, co nigdy nie wzdycha.

Albin (z westchnieniem).

Prawda, nie wzdycha — ale któż bez skazy!

Gustaw.

A ty westchnąłeś?

Albin.

Raz tylko z daleka,
I to przypadkiem, ale bardzo zcicha.